Komizm Żony modnej wynika z zetknięcia się dwóch światów, dwóch modeli życia. Pan Piotr zwolennik kultury staroszlacheckiej, tradycjonalista, ceniący spokój i życie na wsi, kierowany chęcią zysku ("Wziąłem po niej w posagu cztery wsie dziedziczne") bierze sobie za żonę piękność "wychowaną w mieście". Żona bardzo szybko zaprowadza nowe porządki w domu pana Piotra, zmieniając całe jego dotychczasowe życie. Okazuje się być rozrzutna i kapryśna, dumna i pewna siebie oraz lekkomyślna (trwoni majątek). Na dodatek goni za cudzoziemszczyzną, ulega zagranicznej modzie, co objawia się wieloma zmianami w posiadłości męża:
W dwa tygodnie już domu i poznać nie można,
Jejmość w planty obfita, a w dziełach przemożna,
Z stołowej izby balki wyrzuciwszy stare,
Dała sufit, a na nim Wenery ofiarę.
Już alkowa złocona w sypialnym pokoju,
Gipsem wymarmurzony gabinet od stroju.
Poszły słojki z apteczki, poszły konfitury,
A nowym dziełem kunsztu i architektury
Z półek szafy mahoni, w nich książek bez liku,
A wszystko po francusku: globus na stoliku,
Buduar szklni się złotem, pełno porcelany,
Stoliki marmurowe, zwierściadlane ściany.
Zgoła przeszedł mój domek warszawskie pałace,
A ja w kącie nieborak, jak płaczę, tak płaczę.
Pan Piotr dostaje gorzką nauczkę od losu. Skuszony posagiem i urodą narzeczonej ożenił się z kobietą, której nie kochał i która nie kochała jego. Fakt, że reprezentowali różne style życia i różne pochodzenie (zetknięcie wsi i miasta, jako dwóch różnych światów) sprawiło, że małżeństwo z góry skazane było na porażkę. Wnioski przychodzą jednak za późno:
"To się wróćmy do miasta." Zezwoliłem, jedziem;
Już tu od kilku niedziel zbytkujem i siedziem.
Już... ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie,
Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie.