Historia rodzinny Wańkowiczów, na której II wojna światowa odcisnęła tragiczne piętno. Spisana przez ojca, który w Powstaniu Warszawskim stracił ukochaną córkę Krysię.
Kolejny tekst, który zmusza do refleksji i zadawania trudnych, ale ważnych pytań.
Historia rodzinny Wańkowiczów, na której II wojna światowa odcisnęła tragiczne piętno. Spisana przez ojca, który w Powstaniu Warszawskim stracił ukochaną córkę Krysię.
Kolejny tekst, który zmusza do refleksji i zadawania trudnych, ale ważnych pytań.
Melchior Wańkowicz urodził się w 1892 r. w ziemiańskim majątku Kalużyce, koło Mińska (który wówczas należał do zaboru rosyjskiego, dziś - do Białorusi). Pisarz, dziennikarz, reportażysta i publicysta. Wańkowicz debiutował artykułami w prasie jeszcze pod zaborem rosyjskim. Pierwsze tomy reportaży i wspomnień wydał w okresie międzywojennym. Brał udział w I wojnie światowej (odznaczony Krzyżem Walecznych) oraz w wojnie polsko-bolszewickiej (1920 r.) Podczas II wojny światowej pracował jako korespondent wojenny. Po wojnie pozostał na obczyźnie i publikował w czasopismach emigracyjnych. Wrócił do Polski na stałe w 1958 roku. W ojczyźnie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem czytelników, wygłaszał popularne pogadanki radiowe i telewizyjne, miewał liczne odczyty w całym kraju. W roku 1964 oskarżony o przesyłanie za granicę informacji szkalujących PRL, został skazany na trzy lata więzienia (wyroku nie wykonano). Zmarł w Warszawie w 1974 roku.
rodzaj literacki: epika
gatunek literacki - reportaż literacki, powieść autobiograficzna, wspomnieniowa, utrzymana w konwencji gawędy
reportaż: gatunek literacki z pogranicza publicystyki, literatury faktu i literatury pięknej, wykształcił się w drugiej połowie XIX wieku w dobie rozwoju prasy;
Początki nie były łatwe dla reportażu, niektórzy pisarze byli mu niechętni, uważali, że nie zasługuje na miano literatury, nazywali go „bękartem literatury pięknej i brukowej popołudniówki”.
gawęda - epicki lub poetycki utwór literacki, oryginalny wytwór polskiej kultury szlacheckiej i biesiadnej. Pełen dygresji, ciekawostek, opowiadanie wydarzenia często są koloryzowane lub nawet zmyślone.
narracja: prowadzona w pierwszej osobie snuje się niczym sentymentalna opowieść o czasach, które bezpowrotnie przeminęły. Narracja przechodzi często w trzecioosobową, autor stosuje także czas przeszły na zmianę z teraźniejszym, co jest charakterystyczne dla reportażu. W części wydarzeń autor, bierze udział, a część z nich jest oparta na opowieściach, relacjach szczególnie mamy, pani Zofii Wańkowiczowej.
miejsce akcji: przede wszystkim Warszawa (ale w całym utworze wspomina się również wiele innych miejsc: wyjazdy rodziny na wieś na wakacje, wycieczka rowerowa po Europie itd., pobyt Marty (Tili) w Stanach Zjednoczonych, emigracja Wańkowicza);
czas akcji: od narodzin Krysi w 1919 roku do końca II wojny światowej;
Głównymi bohaterami powieści są członkowie rodziny Wańkowiczów. Występują tu także Tolowie – rodzina brata Melchiora Wańkowicza, przyszywana ciotka Mania, siostra Melchiora Regina i jeszcze wielu innych bohaterów.
W tej inteligenckiej rodzinie dzieci rozwijają się w atmosferze przywiązania do zasad, które wpajała im matka, ale także z dużą dozą fantazji, humoru i wyzwań, których dostarczał ojciec. Dorastają otoczone czułością i troską rodziców, którzy zapewniają im poczucie bezpieczeństwa, możliwość rozwoju intelektualnego i ogromne wsparcie w procesie usamodzielniania się.
Melchior Wańkowicz (tata – King, którego przydomek został po wspólnym czytaniu „W pustyni i w puszczy” Sienkiewicza, a tam był imieniem słonia).
Zofia Wańkowiczowa (mama - zwana Królikiem).
Marta Wańkowiczówna (młodsza córka - zwana Tili).
Krystyna Wańkowiczówna (starsza córka - zwana Pytonem z powodu niezliczonych pytań, które zadawała).
Zielem na kraterze określa Wańkowicz swoją córkę Krystynę, która przychodzi na świat w 1919 roku, czyli po zakończeniu I wojny światowej. Dziewczynka jest wątłego zdrowia (mama dziecka jest w złej kondycji psychicznej, bo tuż przed narodzeniem Krysi dowiedziała się o śmierci dwóch swoich braci). Mimo to, Krysia, jakby na przekór wszystkiemu, pokonuje chorobę, zaczyna rosnąć i żyć pełnią życia. Niestety wulkan upomina się o to, co na nim wyrosło. Wybucha II wojna światowa, która pochłonęła młode życie Krystyny.
Tytuł można również interpretować szerzej: na przykładzie losów rodziny Wańkowiczów widzimy, jak wzrastało pokolenie młodych Polaków w wolnej Polsce, wyniszczonej rozbiorami i wojnami. To oni są "zielem na kraterze", ponieważ mimo biedy, zniszczeń, spustoszenia są pełni nadziei na nowy, lepszy świat, marzą o szczęśliwym życiu, pragną się uczyć, zakładać rodziny, podróżować po świecie. Podobnie po II wojnie światowej, mimo wszystkich jej okropności, śmierci najbliższych, utraty całego znanego świata, ludzie wracają do życia, do normalności. Rodzą się dzieci, życie znowu wygrywa.
Tytuły głównych rozdziałów, również mają swoje metaforyczne znaczenie. Przywodzą na myśl analogię z etapami życia rośliny wyrosłej na kraterze wulkanu, a także z procesami jakie zachodzą w samym wulkanie. Nie sposób nie skojarzyć ich z etapami życia Krystyny.
Kiełkowanie,
Rozrost,
Wykorzenianie,
Odrost,
Owocowanie,
Ognie podchodzą,
Popiół.
Kiełkowanie to narodziny i próby "przebicia się przez skorupę twardej ziemi" - Krysia była wątłym, chorowitym dzieckiem, po narodzinach rodzice mieli obawy, czy przeżyje. Rozrost to dzieciństwo, czas beztroski - Krysia pokonała słabość i rozwija się otoczona miłością rodziców. Wykorzenianie - to moment, w którym kształtuje się osobowość młodego człowieka - Krysia skonfrontowana z wojną, próbuje żyć po swojemu, ignorować chaos, który wkrada się w jej życie. Odrost - usamodzielnienie się, pierwsze własne, ważne decyzje budujące tożsamość młodego człowieka - Krysia podejmuje decyzję o zaangażowaniu się w działalność konspiracyjną, chce walczyć za ojczyznę. Owocowanie - moment, w którym podjęte decyzje, zebrane doświadczenie przynosi owoce, postanowienia zamieniają się w czyn - działanie Krysi w konspiracji. Ognie podchodzą (wulkan się budzi) - chwila, gdy trzeba podjąć najtrudniejsze decyzje w życiu - wybuch Powstania Warszawskiego, Krysia ginie w szóstym dniu walk. Popiół (wulkan wybuchł) - śmierć - Krysi już nie ma, ale pozostanie w pamięci swoich bliskich, w pamięci przyszłych pokoleń. Córka Tili, która urodzi się po wojnie dostanie imię Anna Krystyna. Nietrudno się domyślić, że to imiona na cześć i ku upamiętnieniu Krystyny ("Anny"). Ziele zaczęło puszczać nowe pędy. Na kraterze znowu rodzi się życie.
Oto notatki moich uczniów z 8 klasy, których zadaniem było zinterpretowanie tytułów rozdziałów opowieści. Przeczytajcie, bo świetnie wywiązali się z tego zadania.
Notatka nr 1
Kiełkowanie jest to dla mnie czas narodzin. Jest to również pierwsza faza wzrostu.
Rozrost to inaczej wzmożenie się kiełkowania. Bezbronny obiekt staje się bardziej rozumny, czuły, mniej bezbronny.
Wykorzenienie to moim zdaniem pozbycie się korzenia, stawianie pierwszych kroków, podejmowanie pierwszych decyzji.
Odrost to kolejna faza wzrostu. Myślę, że jest to coraz szersze otwarcie się na świat i na nowości. Jest to też pewna faza usamodzielnienia.
Owocowanie to najbardziej efektywna i ostatnia faza wzrostu. Ukształtowana już osoba wykorzystuje wszystko, co nabyła przez wcześniejsze fazy.
Ognie Podchodzą rozumiem jako synonim zwrotu „cisza przed burzą”. W wulkanie również jest zjawisko, kiedy podziemna magma (związek zawierający ogień) podchodzi pod krater i po wypłynięciu staje się lawą.
Popiół według mnie oznacza koniec. Oznacza skutki minionych wydarzeń. Te skutki są straszne i długofalowe, gdyż popiół powstaje z ognia, a wszakże ogień rzadko gaśnie od razu.
Notatka nr 2
Kiełkowanie - Moim zdaniem kiełkowanie może oznaczać okres tuż po urodzeniu. Wtedy odbieramy pierwsze sygnały dotyczące wszechogarniającego świata nie będąc ograniczonymi przez żadne bariery.
Rozrost - Jako rozrost można rozumieć czas wczesnego dzieciństwa, wtedy zaczynamy powoli rozumieć otaczający nas świat, nie będąc jeszcze prawie w ogóle samodzielnymi.
Wykorzenianie - Wykorzenianie jest czasem, w którym dojrzewamy przygotowujemy się do samodzielnego życia. Zdobywamy coraz większe doświadczenie, by potem wkroczyć w samodzielność.
Odrost - Odrost interpretuję jako chwilę, w której osiągamy całkowitą samodzielność. Jesteśmy już na tyle rozwinięci, by zakończyć proces dojrzewania i rozpocząć najdłuższy okres naszego życia.
Owocowanie - Owocowanie jest dla mnie czasem naszej ,,produktywności”. Wtedy najczęściej staramy się realizować nasze cele i marzenia.
Ognie podchodzą - Ten rozdział interpretuję jako czas przejściowy pomiędzy młodością a wiekiem podeszłym. Jest to czas, w którym często staramy się podsumować nasze życie i wartości jakimi się w nim kierowaliśmy.
Popiół - Myślę, że popiół jest najbardziej jednoznacznym ze wszystkich punktów. Według mnie oznacza po prostu zakończenie tego życia.
Notatka nr 3
Kiełkowanie- Kojarzy mi się to z narodzeniem. Myślę, że ma to w pewnym sensie symbolizować początek czegoś.
Rozrost- Kojarzy mi się z dorastaniem. Wydaję mi się, że ma to oznaczać dorastanie Krysi.
Wykorzenianie- Podejmowanie pierwszych wyzwań. Pierwsze odważniejsze decyzje.
Odrost- Stawanie się samodzielnym. Odłączanie się od tego co było wcześniej.
Owocowanie- Może to symbolizować jakieś sukcesy. Może to mieć też związek z dorośnięciem.
Ognie podchodzą- Kojarzy mi się to z wojną. Myślę, że może to być początek wojny.
Popiół- Kojarzy mi się ze śmiercią lub końcem czegoś. Obrócenie się w popiół.
Motyw domu zajmuje szczególne miejsce w twórczości Melchiora Wańkowicza (tak mówił o sobie w rozmowie z Krzysztofem Kąkolewskim):
Jestem filodomem. Zasiedlam każdy kąt sobą, swoją atmosferą, moimi fluidami, które ze mną przychodzą i z latami nabierają aromatu. Siadywałem w więzieniach, od pierwszego dnia zaczynałem zagospodarowywać celę, aż stawała się z oporami moim domem. [...] Każdy dom, do którego rzuciły mnie losy, musi zrastać się ze mną.
Ziele na kraterze wyraźnie ten motyw eksponuje. Dom dla Wańkowicza to nie tylko budynek (choć on również ma istotne znaczenie), to przede wszystkim bezpieczne miejsce, w którym buduje się i umacnia więzi rodzinne, kultywuje tradycje i pielęgnuje pamięć o przeszłości (o przodkach i ojczyźnie). Azyl, w którym można się czuć bezpiecznie i w poczuciu akceptacji i szacunku realizować swoje własne cele. Pisarz namawia do zachowania w pamięci tych miejsc, które mogliśmy nazywać domami.
Pisałem przez pryzmat dla mnie najwyrazistszy - własnego domu. Ten dom w czasie pokoju miał swoje cechy ujemne, w czasie okupacji nie całopalił się, w czasie pogromu nie został porażony więcej niż inne domy. Chciałbym więc tylko, aby czytający przez jego dzieje, ujrzeli dzieje swoich domów, swoich rodzin, i żeby wywołane wspomnienie rozdarło na chwilę nieznośny osad życia.
W utworze Wańkowicza można odnaleźć i scharakteryzować trzy niezwykle istotne oblicza domu.
Dom, czyli miejsce fizyczne, materialne. Miejsce, w którym można się schronić, znaleźć najbliższych i zwyczajnie zaspokoić wszystkie potrzeby (ciepła, pożywienia, odpoczynku). To dom wypełniony sprzętami, różnymi przedmiotami, rodzinnymi pamiątkami. Tym wszystkim, co nas otacza, co jest znajome i pośród czego czujemy się po prostu dobrze.
Dom, czyli więzi. Relacje rodzinne (również te odległe, na które składa się pamięć o tych, którzy już odeszli). Wszelkie dobre i złe emocje: radość z narodzin, rozpacz po utracie bliskich. Poczucie, ze możemy na sobie polegać, zaufanie, szacunek i szczerość. Doświadczenia, których nie można przecenić, bo procentują przez całe życie, dając członkom rodziny siłę do pokonywania trudności i słabości.
Dom, czyli wartości. Miejsce, w którym kultywuje się tradycje i przekazuje się ideały i wzorce patriotyczne. To miejsce, w którym podtrzymuje się codzienne i świąteczne rytuały. Podkreśla się tu również znaczenie rozwoju intelektualnego i wykształcenia. Uczy się akceptacji i tolerancji wobec innych ludzi.
Krysia Wańkowiczówna (Ziele na Kraterze) oraz bohaterowie Kamieni na szaniec (Alek, Zośka i Rudy) należą do tego samego pokolenia (nazywanego pokoleniem Kolumbów lub pokoleniem czasu apokalipsy). To ludzie, którzy potrafili pięknie żyć i pięknie umierać. To właśnie swoim rodzinnym domom, atmosferze w nich panującej oraz wyznawanym wartościom zawdzięczali swoją postawę. Tych młodych ludzi ukształtowały domy, w których wzrastali, ponieważ doświadczyli w nich zarówno opieki i schronienia (dom materialny), miłości i zaufania (dom jako więzi) oraz szacunku dla swojego kraju i innych ludzi (dom jako wartości).
Domeczek jest jednym z bohaterów Ziela na kraterze. To miejsce szczególne, ukochane przez rodzinę Wańkowiczów. Autor nadaje mu cechy ludzkie. Upersonifikowany Domeczek (pisany wielką literą) jest nie tylko niemym świadkiem, ale też aktywnym uczestnikiem rodzinnej historii: przyjmuje pod dach potrzebujących, daje schronienie prześladowanym. Jest miejscem wojennej konspiracji, tajnego nauczania, czynnie walczy, stając się częścią ulicznej barykady. Wreszcie bezsensownie ginie (jak wielu ludzi w tym czasie), najpierw potrzaskany pociskami i granatami, celowo podpalony i ostatecznie wysadzony w powietrze. Jednak nawet zupełnie zniszczony nadal będzie przechowywał ślady rodzinnej przeszłości, w jego ruinach mama (Zofia Wańkowiczowa) odnajdzie jedną z rodzinnych pamiątek:
Potyka się o próg piwnicy. W świetle ręcznej latarki widzi rozwaloną skrzynię z papierami. Sięga ręką w głąb popisanych kart, albumów i czuje jakiś twardy przedmiot. Pudełko. Gdzieś kiedyś sama skryła, schowała, zaprzepaściła je najgłębiej. Wyszarpuje zameczek. Na białym atłasie złoty medalik. I pożółkła karta, którą Stasiek napisał, zanim sam poległ, odsyłając pamiątki po poległym bracie:
NON OMNIS MORIAR.
Losy Krysi są klamrą spinającą cały utwór. Pierwsze i ostatnie słowa książki dotyczą właśnie starszej córki Wańkowiczów. Pierwsze słowa brzmią jak zaczerpnięte z Biblii lub mitologii: Najpierw był embrion. Potem było w łonie matki zamknięte pulsujące życie. Wreszcie był dziecinny pokój - świat nie do ogarnięcia w całym swoim ogromie, całej niepożytej różnorakości. Ostatnie to dramatyczne słowa ojca po stracie dziecka. Pełne smutku wyznanie zawarte w kończącym utwór Liście do Krysi: Żyjesz Krysiuniu. Żyjesz i żyć będziesz.
Krysia początkowo nie angażowała się w wojnę, próbowała, na ile to było możliwe, żyć tak jakby wojny nie było: Chciała żyć wolnym nieskrępowanym życiem duchowym, niezależnym od żadnych zdarzeń. Kiedy bombardowano Serebryszcze, ona jedna nie szła do piwnicy i wybrała ten właśnie czas - na robienie manikiuru. Czytała książki. Wysypiała się. Chciała żyć, za wszelką cenę, dawnym życiem. Momentem przełomowym w jej życiu okazała się wiadomość o śmierci (w akcji na Wołyniu) jej przyjaciela Tomka Dworakowskiego. W tej chwili Krysia zrozumiała, ze wojny nie da się zignorować, że niezależnie od naszej postawy, wedrze się w życie i zabierze wszystkich i wszystko na czym nam zależy. Zniosła ze strychu portret swojego wuja Staśka (brata matki), który poległ w wojnie z bolszewikami, powiesiła go w salonie i wtedy matka Krysi wiedziała już, że jej córka podjęła decyzję:
Mamo - powiedziała do milczącej matki - jak ja mogłam tak żyć! Z tą nauką, z tym gospodarowaniem! Jaka głupia byłam... Matka słuchała pokornie. Ognie doszły.
Od tego momentu Krysia z zapałem angażuje się w działalność konspiracyjną: Płomień już teraz szedł - niewstrzymany. Domeczek pełen był nieznanych kursów, nieznanych gości. [...] W Domeczku odbywa się teraz kurs oficerski, w Domeczku Krysia otrzymuje szlify. Ginie nieraz na całe dnie, coś rozwozi na rowerze po mieście.
W dniu imienin Krystyny w Domeczku panuje odświętna atmosfera. Młodzi ludzie gromadzą się w nim nie po to, by przygotowywać kolejną akcję i przygotowywać się do powstania (o którym wiadomo już, że wybuchnie), ale po to by się bawić, na chwilę zapomnieć o grozie wojny:
Domeczku w ten wieczór imieninowy byś nie poznał. Znikły kursy, nie ma papierzysków, nie ma żadnych tajemniczych skrzynek. Domeczek wymuskał się jak za dawnych lat, wzdął się muślinem firanek. Okna są otwarte na ogród, by nałapać świeżości lipcowego wieczoru. Jest 24 lipca 1944 roku.
Jakże piękne są te młodziutkie dziewczęta, jak świeże, jak wyglądają wypielęgnowane. [...] A może to tylko ta upajająca młodość, która sprawia, że nawet Mam doświadczonym okiem nie dojrzy podcerowań, przeróbek? A gdzież mieli dojrzeć ci chłopcy! Stłoczyli się w progu salonu nieco onieśmieleni [...] Mało trzeba, a poczną prosić do tańca z ukłonami w myśl wszystkich przepisów maestro Blancharda.
Ta z pozoru radosna scena mazura tańczonego w końcu lipca 1944 roku przez młodzież (jakby na przekór strasznej rzeczywistości) jest jedną z najbardziej wstrząsających w całym utworze. Ta młodzież wkrótce będzie ginąć na powstańczych barykadach. Ich tragiczne losy opisał Wańkowicz w kolejnym rozdziale Popiół (Losy szesnastki). Zakończył tymi słowami:
Oto dzieje szesnastki - ziela na kraterze.
Krysia zginęła w pierwszych dniach powstania. Była łączniczką w oddziale "Parasol". Podrozdział Powstanie stanowi swoistą relację z odkrywania prawdy o ostatnich dniach życia Krysi. To zlepek relacji różnych osób, które zetknęły się z Krysią tuż przed jej śmiercią. Do jednych rodzina dociera pół roku po odejściu córki, do innym dopiero po wojnie, latem 1945 roku.
Tak brzmi relacja Janusza Brochwicza Lewińskiego ("Gryfa", dowódcy "Parasola") o ostatnich chwilach życia Krystyny ("Anny").
Obserwator niemieckiej artylerii siedział w kryjówce z lornetką, zobaczył moich siedmiu ludzi. Był około 500 metrów od baterii, drogą radiową podał informację do obsługi granatników. W wyniku tego odpowiedziała bateria granatników z ciężką bronią 81 mm. To była seria z moździerzy – pociski padały 1-2-3-4-5-6... Wszyscy razem, cała siódemka, zginęli od tych pocisków. To się działo 50 metrów ode mnie. Podczołgaliśmy się z „Rafałem”. Zobaczyłem porozrywane w kawałki ciała. Wiedziałem, że tam musi być też Krystyna, rozglądałem się. Miała poszarpaną lewą rękę, na drugiej był zegarek. „Rafał” go zdjął, był wygrawerowany. Miała ranę koło gardła, i na piersi. Zdjąłem swoją panterkę i nakryłem ją.
Życie Krysi (podobnie jak życie bohaterów powieści Aleksandra Kamińskiego, Kamienie na szaniec) odzwierciedla losy całego pokolenia (zwanego pokoleniem Kolumbów), które poświęciło w obronie ojczyzny, to co najcenniejsze - własne życie.
Fragment listu Krysi do siostry Marty pokazuje jakimi ludźmi byli przedstawiciele tego pokolenia:
Tili, gatunek człowieka poznaje się po postawie wobec niepowodzeń. Mama jest przerażona Twoim ewentualnym przepracowaniem i bodajże pisze listy: "Nie przemęczaj się, córeczko, szanuj oczki" itp. Błaga mnie, żebym i ja do Ciebie w tym duchu pisała. Ale tego nie zrobię, bo żaden dzień nie wraca. Nie będę Ciebie namawiała do oszczędzania sił, bo uważam, że psim obowiązkiem człowieka godnego tej nazwy jest wyharowanie z siebie czegoś na obraz i podobieństwo Boże.
Na Cyprze wiele serca okazała Polakom Angielka, pani Worcester. Jej jedyny syn, lotnik, zginął w Libii. Powiadomiono ją o tym telegraficznie, a potem przyszedł kolejny list od niego, wysłany jeszcze za życia. Odpisała i zaniosła na pocztę wojskową. Chciała za wszelką cenę przedłużyć dawny stan, kiedy pisywała do syna. Wtedy nie byłem w stanie tego całkowicie pojąć. Teraz sam pisałem do nieżyjącej.
Żaden ojciec i żadna matka nie potrafi i nie chce wyobrażać sobie bólu po utracie dziecka. Przejmującym świadectwem straty ukochanej córki jest list pisarza zawarty w epilogu. Pisze do swojej nieżyjącej córki, odpowiadając na jej list pisany jeszcze za życia, odpowiadając na tęsknotę za ojcem, którego przy niej nie było. Na tęsknotę, której już nigdy nie będzie mógł zaradzić.
Krysiuniu! ...
Dzisiaj od Ciebie przyszedł list pisany do Tili jeszcze w 1943 roku. List, w którym nie wiesz, gdzie jestem. Piszesz, jak ciężko jest nie mieć ojca koło siebie, kiedy jest tak potrzebny. Na ten list nie otrzymałaś odpowiedzi. Wzywałaś mnie na próżno, jeśli istotnie próżne jest wysyłanie żarliwej myśli.
W Liście do Krysi widoczne są trzy obszary uczuć i myśli autora:
Tęsknota za dzieckiem. Żałoba po śmierci córki, żal, że już nigdy nie nadrobią straconych podczas wojny lat, smutek, że nie zrealizowała swoich życiowych planów, rozgoryczenie, że nie odnaleziono jej ciała. Rozpacz ojca po stracie dziecka.
Teraz Ciebie nie ma i Domeczku nie ma. Tak mi ciężko Córeczko, że Ci nie odpisałem. Powietrze naokoło drga Tobą, rzucam te pisane słowa w powietrze. Czy dojdą?
Nie ma nawet Twego ciała, Krysiu. Mama przez rok przekopywała Wolę, poczynając od kalwińskiego cmentarza, od tej ścieżki. Przewoziła wykopane ciała, potem nierozeznawalną ich miazgę na Powązki. Rozeznałaby. Ale nie było Ciebie.
Hołd złożony Krysi (i młodym powstańcom). Wańkowicz oddaje cześć poległym bohaterom. Upamiętnia nie tylko los Krysi, ale całego pokolenia Kolumbów. Zapewnia o czci i pamięci przyszłych pokoleń.
Wszyscy Was pamiętają, Krysiu, i pamiętać będą. [...] Pamięta o was młodzież, pamiętają robotnicy, pamiętają pozostali przy życiu wasi koledzy, pamiętają ojcowie i matki, pamiętają wszyscy w Polsce.
Ale Mama i ja pamiętamy Ciebie najwłaśniej i już tylko Ciebie, i nie jako poległą, ale jako żywą, i jako dziecko, najwłaśniej.
Nowe życie. Ale na kraterze znowu wyrośnie ziele. Młodsza córka Marta spodziewa się dziecka (urodzi dziewczynkę, której da na imię Anna Krystyna). Przyjdzie nowe pokolenie, które będzie żyć wbrew strasznej wojennej przeszłości. Wańkowicz zapowiada też książkę o Krysi, jej siostrze, o Domeczku.
Chcę Krysiu, żebyś w jej duszy żyła nie tylko jako spadek nad siły, ale i jako dzień powszedni, uśmiech niefrasobliwy, nawyk swojski. Więc napiszę dla tej Anny - Krystyny książkę o Tobie i Domeczku, w którym rosłaś [...].
Ta książka będzie z uśmiechów, wzruszeń; przypomnień - o życiu Twoim i jej matki. Niech w jej życiu, obskoczonym przez nie wiem jakie radary, helikoptery, telewizje, atomy, sączy się z dna istnienia zapach tych lat, z których wyszła Twoja szukająca, chłonna, nieukojona dusza, paląca się jak płomień na wietrze.
Żyjesz, Krysiuniu. Żyjesz i żyć będziesz.
I ponownie wraca echo słów Non omnis moriar. Nie umarli cali, dopóki żyją w ludzkiej pamięci.